Odrywając się na chwilę od przedstawiania różnych
teraźniejszych absurdów, jakie występują w Warszawie, na warszawskiej Pradze,
czy na Michałowie rozpoczęliśmy cykl wpisów poświęconych wybitnym mieszkańcom
oraz osobom związanym ze Szmulowizną i Michałowem.
Niedawno mogliście na naszym blogu przeczytać o książęcym małżeńskie filantropów Michale i Marii Radziwiłłach, dziś kolej na postać kapitana Leona
Hofmana, osobę, która zawodowo i rodzinnie związana była z Michałowem i której
tragiczny los chcemy przypomnieć.
Kim był Leon Hofman? Nauczycielem, oficerem Wojska
Polskiego, ofiarą Zbrodni Katyńskiej. Urodził się 29 marca 1904 r. w
Kraszewicach (powiat wieluński), w rodzinie Ludwika i Marianny z Jaszczyńskich.
Walczył w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r., później pracował w Kaliszu jako
nauczyciel w kilku szkołach publicznych. W 1936 r. ukończył Państwowy Instytut
Pedagogiki Specjalnej i wkrótce przeprowadził się z całą rodziną (żoną
Zofią i dwójką dzieci) do Warszawy, na
Michałów – mieszkali na ul. Siedleckiej pod numerem 37. W stolicy Leon Hofman
pracował w Szkole Specjalnej nr 6. W stopniu porucznika piechoty walczył z 29
pułkiem piechoty w obronie Lwowa.
Leon Hofman, żołnierz i nauczyciel (1904-1940)
Leon Hofman w mundurze oficera Wojska Polskiego
Dostał się do sowieckiej niewoli – przebywał w obozie
jenieckim w Starobielsku. Zamordowany przez NKWD strzałem w kark wiosną 1940 r.
w Charkowie i pochowany wraz z innymi polskimi ofiarami zbrodni w masowym dole
w pobliżu wsi Platichatki.
Dzięki pomocy Muzeum Katyńskiego otrzymaliśmy skany kilku
dokumentów dotyczących Leona Hofmana.
Zamieszczamy poniżej wzruszający list pisany w grudniu 1939
r. ze Starobielska do żony Zofii i córki Barbary. Nie ma dnia, godziny w której niebyłbym myślą z Wami. Sen o Was robi
mię szczęśliwym – pisał w grudniu 1939 r. do swoich najbliższych zapewne
nie przeczuwając wówczas, że już się nigdy nie spotkają.
Wstrząsającym dokumentem zbrodni oraz świadectwem zakłamania ówczesnych władz jest też dokument-podanie, który żona Hofmana, Zofia w 1967 r. (a więc już w okresie rządów Gomułki) zmuszona została złożyć w sądzie powiatowym w Warszawie z prośbą o sądowne uznanie męża za zmarłego. Ponieważ przez cały okres PRL zbrodnia katyńska była tematem tabu, a wg komunistycznej propagandy polskich oficerów z Kozielska, Ostaszkowa i Starobielska wymordowali Niemcy w 1941 r., żona musiała wnioskować o wskazanie 9 maja 1945 r., jako daty śmierci męża, który poniósł śmierć w związku z działaniami wojennymi.
Podanie o sądowne uznanie za zmarłego, które żona por. Hofmana musiał złożyć w 1967 r.
Uschnięty dziś dąb pamięci oraz kamień z tablicą poświęconą Leonowi Hofmanowi
Pomazana przez wandali pamiątkowa tablica na głazie. Oczyśćmy ją i zadbajmy o to miejsce!!!
1 komentarz :
Chwała bohaterom!!!
Prześlij komentarz