Przepełnione kontenery w altanach śmietnikowych, śmieci wysypujące się z koszy ulicznych, dzikie wysypiska wzdłuż linii kolejowych, przy garażach, w podwórkach kamienic, stare meble zalegające niemal na każdej posesji, puste butelki po alkoholu w bramach, śmieci i psie odchody na trawnikach i ulicach. Tak na co dzień wygląda śmieciowa rzeczywistość na Pradze. Czy nasza dzielnica utonie w śmieciach? Kto za to odpowiada? Jakie są powody takiego stanu rzeczy?
W skrócie można powiedzieć, że za obecny stan odpowiadamy my, mieszkańcy, do spółki z samorządem i firmami odpowiedzialnymi za gospodarkę odpadami. Piszę „my”, bo wciąż wielu z nas, mieszkańców nie troszczy się o przestrzeń poza własnym mieszkaniem począwszy od zostawiania śmieci na klatce schodowej „na weekend”, a skończywszy na ich wyrzucaniu na opuszczone działki, do lasu, na sąsiednie podwórko.
Brakuje też profilaktyki, działań edukacyjnych i uczenia od małego troski o przestrzeń wspólną. Nie ułatwia sprawy niejasny podział kompetencji wśród urzędników – przykładowo za kosze na śmieci na praskich ulicach odpowiada m.in. Zarząd Oczyszczania Miasta, Tramwaje Warszawskie (na niektórych przystankach) oraz Zarząd Praskich Terenów Publicznych. Ten ostatni zarządza siecią ok. 140 koszy przyulicznych oraz blisko 42 koszy na psie odchody (liczba ta praktycznie nie zmieniła się od 2010 r.) – dramatycznie mało, jeśli uświadomimy sobie, że tyle koszy jest ustawionych na ulicach dzielnicowych o długości prawie 24 km. Dość powiedzieć, że są na Pradze Północ ulice, gdzie nie można wyrzucić do kosza symbolicznego papierka po cukierku, bo…kosza po prostu nie ma. Problem potęgują sztywne umowy outsourcingowe z firmami zajmującymi się sprzątaniem dzielnicy i niemożność dokonywania stałego nadzoru nad ich działaniami. Gwoli sprawiedliwości trzeba przyznać, że ZPTP jest jednostką, której działalność jest notorycznie niedofinansowana przy podziale budżetowego tortu.
Osobnym problemem jest odbiór odpadów komunalnych. Wejście w życie ustawy śmieciowej miało zakończyć erę dzikich wysypisk – w praktyce liczba takich wysypisk znacznie wzrosła (potwierdziły to kontrole NIK). To w dużej mierze efekt zaniżania cen przy przetargach przez firmy zajmujące się utylizacją śmieci, ale też celowe działania mieszkańców, którzy nadal preferują podrzucanie śmieci zamiast dodatkowego płacenia za ich wywóz. Dodatkowo mieszkańcy często skarżą się na zbyt niską częstotliwość odbioru odpadów i gabarytów.
KMI
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz