piątek, 16 września 2016

Modernizacja skrzyżowania Jagiellońskiej i Solidarności - duże rozczarowanie :(

Przedstawiciele władz Warszawy od kilku lat publicznie deklarują, że będą realizować strategię zrównoważonego transportu - co ma oznaczać między innymi, że w centrum miasta promowany będzie ruch pieszy, rowerowy i komunikacja publiczna kosztem ograniczania przywilejów i ułatwień dla użytkowników samochodów osobowych.

Niestety - deklaracje te zwykle nie znajdują przełożenia w praktycznych rozwiązaniach, wdrażanych przy okazji remontów i modernizacji śródmiejskich ulic i przyległej do nich przestrzeni.

A wystarczyłoby przestrzeganie kilku podstawowych zasad:

1. Nowego podziału przestrzeni ulic, zwiększającego przestrzeń dla pieszych, rowerzystów i zieleni, a zmniejszającego dla użytkowników samochodów

2. Nie wprowadzania zbędnych kolizji ruchu rowerowego i pieszego

3. Podnoszenia jakości przestrzeni publicznej poprzez inwestowanie w zieleń, meble miejskie, wysoką jakość nawierzchni, przyuliczne nasadzenia drzew

4. Usuwania miejsc parkingowych z chodników i upowszechnianie parkowania równoległego wzdłuż jezdni

5. Nie wprowadzania rozwiązań zwiększających przepustowość dla użytkowników aut.  

Obserwując efekty modernizacji okolic skrzyżowania ulicy Jagiellońskiej i Alei Solidarności nietrudno zauważyć, że przy projektowaniu i realizacji tego remontu wszystkie powyższe zasady zrównoważonego transportu zostały złamane. Utarte nawyki projektantów, promujące głównie przepustowość dla ruchu samochodowego kosztem innych użytkowników, znów zwyciężyły.

W Alei Solidarności przed skrzyżowaniem z Jagiellońską zagarnięto część przestrzeni dotychczasowego chodnika na wydzielenie odrębnego pasa do skrętu w prawo w Jagiellońską. 



Co prawda pozostawiono pomnikowy, pamiętający Rzeź Pragi dąb, który pierwotnie planowano wyciąć...  



... jednak jego oblanie z trzech stron betonem i asfaltem spowodowało, że "wbija" się on teraz w przestrzeń ulicy. Zapewne tak umiejscowione stare drzewo uschnie od stosowania soli, którą obficie posypuje się ulice naszego miasta, albo stanie się miejscem ostatniego "parkowania" dla jakiegoś miejskiego rajdowca, co da pretekst do wycięcia go i dalszego poszerzenia jezdni. 
    


Nie zapomniano też o "wycięciu" zatoki autobusowej zaraz za skrzyżowaniem z ulicą Targową. 



Oba te rozwiązania zachęcają do wjazdu samochodem od strony Marek i Ząbek przez Trasę W-Z do centrum miasta. Przestrzeń odebrano pieszym i zieleni - a oddano autom.

Jakby tego było mało, przesunięto biegnącą dotąd przy parkanie cerkwi ścieżkę rowerową prawie na środek chodnika, przy czym ta ścieżka ukośnie przecina chodnik tuż przed przejściem dla pieszych przez ulicę Jagiellońską. Rozwiązanie separujące ruch rowerów i pieszych zastąpiono rozwiązaniem bardzo kolizyjnym. Użytkownicy chodnika i ścieżki rowerowej nie będą widzieć się wzajemnie - pierwsze potrącenie pieszego przez rowerzystę w tym miejscu jest więc tylko kwestią czasu. 



Miejsc na drzewa przyuliczne, izolujące chodnik od jezdni w ogóle nie zapewniono. Powstała wielka betonowo-asfaltowa, nieprzyjazna przestrzeń. 




Jakość używanych przy remoncie materiałów może zadziwiać - widocznie na Pradze obowiązują inne standardy, skoro nawet na lokalnych ulicach Śródmieścia układa się obecnie krawężniki z naturalnego granitu, a tu przy dwóch zabytkowych budynkach - Cerkwi i Liceum im. Władysława IV położono krawężniki ze zwykłego betonu.



Piesi potraktowani zostali jak bezmyślne stado owiec. Trzeba było zbudować im zagrody z płotków, żeby nie wleźli w szkodę. 





Dla porównania: w Amsterdamie płotki dla pieszych jakoś nie okazują się konieczne. Rozumni bardziej od pieszych Polaków ci piesi Holendrzy, czy co? 



I oczywiście znów trzeba się będzie, przy pomocy żółtego "upraszacza" dopraszać prawa do zielonego światła na przejściach dla pieszych i przejazdach dla rowerzystów.



Ulica Jagiellońska, zgodnie z obowiązującym planem miejscowym powinna mieć w tym miejscu po jednym pasie ruchu w każdą stronę oraz szpalery drzew ciągnące się do samej Alei Solidarności.



Nic z tego - uznano, że ważniejsze jest wydzielenie przed skrzyżowaniem odrębnego pasa do skrętu w prawo...



... a po południowej stronie Jagiellońskiej, prostopadłych miejsc parkingowych, wyznaczonych na  chodniku (po którym jak sama nazwa wskazuje, "się chodzi"), zgodnie z proporcją 4 metry dla samochodów, 2-2,5 metra dla pieszych. 





Pieszym zostawiono minimalną szerokość chodnika. Przy warszawskim zwyczaju parkowania prostopadłego z dodatkowym zagarnianiem chodnika - miejsca dla pieszych nie będzie prawie wcale. 



Niedawno położone płyty chodnikowe są tu już połamane i "sklawiszowane" przez parkujące samochody, ale to przecież mało ważny szczegół. 




Już słyszymy argument: "przecież gdzieś muszą być miejsca do parkowania".

No właśnie -  przecież to "gdzieś" znajduje się  tuż obok. Cała uliczka równoległa do Alei Solidarności pomiędzy Jagiellońską a Floriańską i duża część Floriańskiej służą jako wielki teren parkingowy. No, ale wtedy, aby dojść do Jagiellońskiej na wysokości Alei Solidarności trzeba kawałek się przespacerować. 

Dla twórców tej modernizacji to rzecz niewyobrażalna. Podobnie jak zwężenie ulicy Jagiellońskiej do dwóch 3-metrowych pasów ruchu bez wydzielania odrębnych pasów do skrętu, co zapewniłoby wyznaczenie miejsc parkingowych, równoległych na jezdni i miejsce na nasadzenie drzew. A tak drzew nie będzie, piesi będą przemykać szeregiem pod ścianami budynków, za to kilka samochodów wygodnie zaparkuje na chodniku.

Nie ma to jak zrównoważony rozwój w praktyce...

Na koniec pytanie, w czym jest Praga gorsza od Śródmieścia... 

Brak komentarzy :