Wpisanym w 2010 r. do rejestru zabytków obiektem wreszcie zainteresował się stołeczny konserwator zabytków, czego efektem są zalecenia pokontrolne z lutego 2014 r., do których dotarliśmy.
Pisaliśmy o realizacji przez ZGN części zaleceń, ponieważ nie uprzątnięto budynków i nie zabezpieczono ich przed dalszą dewastacją, na działkę można się łatwo dostać, a teren jest monitorowany dopiero, gdy mieszkańcy robią raban u dyrekcji ZGN. Warto przy tym nadmienić, że wszystkie te prace miały być przeprowadzone do 30 listopada 2014 r.
Ponadto SKZ zobowiązał ZGN do przygotowania ekspertyzy technicznej oraz planu i harmonogramu remontu. Z prowadzonej z ZGN korespondencji wynika, że mają być gotowe na koniec czerwca br.
Tymczasem sytuacja wokół Młyna wygląda, jak na poniższych zdjęciach.
Od strony ul. Objazdowej za ogrodzenie terenu Młyna służy ok 16 metrów bieżących płyt pilśniowych, które można wybić jednym pchnięciem. W ten sposób działka zabezpieczona jest przed osobami postronnymi. Dziurawe ogrodzenie z płyt miało zostałć naprawione, o czym informował nas w połowie kwietnia br. wicedyrektor ZGN, Cezary Szajewski.
Jak widać, naprawa została wykonana kolejny raz prowizorycznie, o czym świadczy poniższe zdjęcie zrobione 5 czerwca br. Na działkę może poza osobami na wózkach inwalidzkich dostanie się praktycznie każdy.
Ta nadmierna oszczędność na porządnym ogrodzeniu od strony Objazdowej dziwi, tym bardziej, że pozostała część terenu została ogrodzona metalowym płotem. Jednak i z nim potrafią poradzić sobie śpiący na terenie kompleksu bezdomni.
W zaleceniach SKZ znalazła się informacja o umieszczeniu w widocznym miejscu tablicy informującej o opiece konserwatorskiej nad zabytkiem. W listopadzie taką tablicę powieszono na ścianie dawnej portierni, na trzech wkrętach. Dziś po tablicy pozostały tylko ślady w ścianie.
Wśród zaleceń pokontrolnych znalazły się również wskazówki dotyczące uporządkowania terenu. Częściowo udało się ZGN je zrealizować, choć dziwi nas pozostawienie resztek ogrodzenia z dykty, czy spalonej konstrukcji na tyłach spichlerza - zdaniem dyrektora Szajewskiego (wcześniej pisała o tym dyrektor Salich) na uprzątnięcie tych zgliszczy wyrazić zgodę musi SKZ.
Dostaliśmy na nie taką odpowiedź.
Nie składamy broni i walczymy o lepszą przyszłość dla jednego z najcenniejszych zabytków architektury przemysłowej w Warszawie. Broni nie składa również przyroda, która nie czekając na nowego najemcę, przejmuje zabudowania Młyna.
O dalszych działaniach w sprawie Młyna Michla będziemy informować na naszym blogu.
KMI
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz